Taka sytuacja: A zatem gadam z robotem udającym łasicę, a przechowującym jakoś osobowość kosmicznej baletnicy… Ja sam z kolei od dawna nie żyje, a właściwie to urodzę się dopiero w przyszłości, lecz moja dusza została wszczepiona w ciało zrobione ze zdechłego renifera… O, w mordę. No cóż, bywało gorzej… To znaczy nie bywało, ale sytuacja, choć dziwaczna, dawała się od biedy zaakceptować.
Marius o sobie: Wybieram drogi, wybieram ścieżki z puli dostępnych. Nie tworzę nic nowego. Pracuje w szkole, zamiast założyć własną firmę. Jadę do Egiptu i nocuje w trzygwiazdkowych hotelach, zamiast z maczeta w ręce przedzierać się przez amazońskie dżungle w poszukiwaniu ruin, których przede mną nie widziało oko białego człowieka. Wsiadam na pokład jachtu jako pasażer, zamiast stanąć za kołem sterowym i popłynąć gdzie oczy poniosą… Brakuje mi wyobraźni i odwagi. Tego mnie nie nauczono. Mam prawie trzy krzyżyki na karku i nie zdziałałem nic.